hhhh

hhhh

niedziela, 7 października 2012

Ważne info

Sory, że to piszę, ale niestety ... Zaskoczę was ;<
Zawieszam bloga na 2 tygodnie .. Przepraszam, ale tak jest. Nie fochajcie się.
Może po tygodniu uda mi się go odwiesić, ale nie obiecuję. ♥..♥ Uśmiechnijcie się jak oni . <33

wtorek, 2 października 2012

Rozdział 15

                                                                   
Rano, było mi niedobrze. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Siedziałam nad klopem i wymiotowałam.
Nathan do mnie przyszedł.
- Skarbie, co jest ? - zapytał.
- Nie wiem. Może zjadłam wczoraj coś nieświeżego.
- Możee... albo jesteś .. - przerwałam mu.
- Nawet o tym nie myśl !
- No co ? To możliwe. Chciałbym zostać tatą. - zaśmiał się.
- Nathan, to nie jest czas na żarty. Przyniesiesz mi jakieś lekarstwo ? 
- Ok. - powiedział i zszedł na dół.
Wstałam z podłogi i ubrałam białą bokserkę i zielone krótkie spodenki, które leżały na półce w łazience. Po chwili przyszedł Nath z jakimiś tabletkami. Zażyłam je, ale nadal było mi niedobrze. Przez cały ranek siedziałam w toalecie. Wychodziłam tylko wtedy, gdy ktoś chciał skorzystać. Później od razu wracałam do wymiotów. Chłopaki pojechali na spotkanie z menagerem, więc zostałam sama. Zadzwoniłam do Sylwii i poprosiłam, żeby przyszła. Po 15 minutach stała już w drzwiach od łazienki.
- Nieźle. Ej Anka, może rzeczywiście jesteś w ciąży ?
- Nie wiem. Boję się.
- Nie ma czego. Jak chcesz, to możemy to sprawdzić. - wyjęła z torebki 2 testy ciążowe.
- Po co nosisz je w torebce ?
- Znasz mnie. Zawsze muszę być przygotowana. No dobra. Sprawdzaj.- wyszła z łazienki. Pooddychałam głęboko i zrobiłam testy. Oba wyszły pozytywnie. Zaczęłam płakać.
Do toalety weszła Sylwia.
- No i... Anka czemu płaczesz ? - podałam jej testy.
- Patrz.
- O matko ! Jesteś w ciąży ! Ale czad ! - ona tryskała radością, ale mi nie było z czego się cieszyć.
- Nie ! Ty nic nie rozumiesz. Ja... ja nie chcę. Nie mogę. Nie potrafię. - płakałam jeszcze bardziej.
- Nie płacz. Będzie dobrze. Zobaczysz. - przytuliła mnie.
Nie usłyszałyśmy, jak do domu wrócili chłopaki.
- Cześć skarbie. - w łazience niespodziewanie pojawił się Nathan. - Co ... - nie dokończył. Bardziej skupił się na dwóch zużytych testach ciążowych leżących na podłodze łazienki, niż na mówieniu.
- Ania ... czy ty ... - zaniemówił.
- To może ja was zostawię samych. - Sylwia wolnymi kroczkami wyszła z łazienki, a potem jak strzała pognała do salonu.
- Nath, ja jestem w ciąży. - szepnęłam.
- Co ? - szczena mu opadła.
- Tylko się nie wkurzaj.
- Dlaczego miałbym się wkurzać ? - kucnął przede mną. - To niesamowite. Będziemy mieć dziecko. - uśmiechnął się. - Ale, czemu płaczesz ? Nie cieszysz się ? - złapał mnie za ręce i podniósł się z podłogi.
- Cieszę się, ale .... - nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Po prostu się zacięłam.
- Zostańmy na tym, że się cieszysz. - pocałował mnie namiętnie. - Chodź, trzeba schować te testy, bo jeszcze chłopaki je znajdą i będzie dopiero zamieszanie. - zaśmiałam się i podniosłam z podłogi dowody na to , że jestem w ciąży i schowałam je pod ubraniami w szafie Nathan'a. Wróciliśmy do salonu. Sylwia musiała już iść, więc pożegnałam się z nią i usiadłam z Nathanem na kanapie. Do końca dnia oglądaliśmy ,, Zmierzch" . Film skończył się o 23:00. Poszliśmy spać.


No i jest kolejny :))
Jak się podoba.?
Trochę krótki, ale przynajmniej jest, no nie ?? xx Komentujcie.!

poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 14

                                                             
Zrobiłam tak jak chciałam. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Po krótszym czasie znalazłam się na moście. Stanęłam przy barierce. Pooddychałam parę ostatnich razy tym świeżym powietrzem. Przeszłam na drugą stronę balustrady. Spojrzałam w dół. Było tam dosyć wysoko. Przeraziłam się, ale po chwili mi przeszło. Już prawie skoczyłam, aż nagle ktoś , a dokładniej Siva mnie powstrzymał.
- Ania, nie rób tego. - powoli się do mnie zbliżał.
- Nie podchodź ! Bo skoczę !
- Słuchaj. Nie możesz tego zrobić. Nie skacz. Po co to robisz ?
- I tak wszyscy mają mnie gdzieś. Osoby, na których najbardziej mi zależy, zostały zranione, i to właśnie przeze mnie. Nie mogę dalej z tym żyć. Już do końca życia będę miała ich na sumieniu. Czyli .. ten koniec nastaje z tą chwilą . - wychyliłam jedną nogę do nad przepaść.
- Nie ! - krzyknął Seev. - Proszę cię Ania. Nie rób tego. Wszystko będzie dobrze. Chodź. - wyciągnął do mnie rękę. Po chwili namysłu, złapałam go i przeszłam na drugą stronę.
- Dlaczego nie pozwoliłeś mi tego zrobić ? - zapytałam.
- Dlatego, że jesteś za świetną dziewczyną, żeby się zabić. Nie obwiniaj siebie za tamto. Byłaś pijana. Jesteś piękna, miła i zabawna. Naprawdę. Zazdroszczę Nathanowi. Jest wielkim szczęściarzem. - uśmiechnął się.
- Serio ?
- No pewnie. 
- Awww . Dziękuję. To słodkie. - przytuliłam go i poszliśmy do domu.
Kiedy weszliśmy, Nath podbiegł do mnie.
- Gdzie byłaś ? Martwiłem się o ciebie.
- Byłam .... chwila, martwiłeś się o mnie ?
- To znaczy ... eh, tak. - na mojej twarzy zagościł promienny uśmiech.
- Znalazłem ją na moście. Chciała skoczyć. - oznajmił Siva.
- Że co ?! Zwariowałaś ?! Dlaczego chciałaś to zrobić ?!
- Skoro moje życie nie ma sensu, to po co mam je dalej wieść ? - po policzku spłynęła mi łza.
- Ej, ej. Nie płacz. - Nath ją wytarł. - Wszystko będzie dobrze.
- Nie, nie będzie. Ty nigdy mi nie wybaczysz, Sylwia nigdy mi nie wybaczysz. Do końca życia będziecie mnie olewać !!
Rozpłakałam się i wybiegłam z domu. Nathan pobiegł za mną. Nie byłam zbyt szybka, dlatego mnie złapał.
- Stój. Nie płacz już. - przytulił mnie.
- Ale ... - zakrył mi usta.
- Żadnych ,, ale " . Nie możesz się zabić. Za dużo dla mnie znaczysz. - pocałował mnie namiętnie.
- Czyli, że mi wybaczysz?
- No jasne, że tak. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Bardzo.
Znowu się pocałowaliśmy.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz.
- Ok.
Wróciliśmy do domu. Przekazaliśmy chłopakom, że już się pogodziliśmy. Ucieszyli się na tą wiadomość. W drzwiach pojawił się Max.
- I co ? Jak z Sylwią ? - zapytałam.
- Wyjaśniłem jej wszystko, ale mi nie wierzy. Nie jestem pewien, czy mi wybaczy. - był przygnębiony.
- Przykro mi. Może ja coś zdziałam ? Pójdę do niej.
- Nie, to nic nie da. Nie posłucha cię. Ledwo mnie do domu wpuściła, dlatego rozmawialiśmy na polu.
- Słuchaj, ona mnie zna od piaskownicy, a ciebie od dwóch tygodni. Na pewno ze mną pogada.
- A, Max. Sorki, że cię wtedy pobiłem. Nie wiem co ja sobie myślałem.
- Nie no , spoko. Wszystko gra. - byłam szczęśliwa, że się pogodzili. Zostały nam tylko dziewczyny. Poszłam do domu Sylwii. Były tam też Weronika, Gabi i Gosia. Zaczęłam im wszystko tłumaczyć.
*** wieczorem ***
Wróciłam do domu. Usiadłam w salonie. Na dół szybko zbiegli chłopaki.
- No i co ? - zapytał Max.
- No więc ... powiedziałam jej, że zrobiliśmy to pod wpływem alkoholu i że nic a nic nas nie łączy.
- I .... ?
- Postanowiła nam wybaczyć.
Max odetchnął z ulgą, ale w jego oczach nadal było widać smutek,
Robiło się już późno, więc wszyscy poszli spać. Nathan i ja położyliśmy się w łóżku. On bardzo szybko zasnął, natomiast ja nie mogłam. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Poszłam do pokoju Max'a.
- Śpisz ? - zapytałam wchodząc do środka.
- Nie. A co ? - usiadł na łóżku.
- Musimy pogadać. - zakluczyłam drzwi, usiadłam na podłodze i oparłam się o łóżko.
- Ok. A o czym ? - zsunął się po łóżku.
- Chcę wiedzieć, czy to co dzisiaj mówiłeś było prawdą.
- Ale co ?
- To, że mnie kochasz.
- Tak. To prawda. Ale wiem, że jesteś zajęta.
- Słuchaj. Nie chcę, żebyś tracił nadzieję. Jesteś spoko facetem - poklepałam go po ramieniu. - Sylwia, ona naprawdę cię kocha. I ty ją też, prawda ?
- No pewnie, ale - przerwałam mu.
- Żadnych ,, ale " . Kochasz ją i koniec. Idź przez życie mówiąc : ,, Kocham Sylwię i nikogo innego ". 
- Dzięki, że podniosłaś mnie na duchu. - wstałam z ziemi i ruszyłam do drzwi.
- Ale wiedz, że nadal cię kocham i zrobię wszystko, żebyś była ze mną. - odezwał się, a ja tylko wypuściłam długo wstrzymywane powietrze i wyszłam.
Wróciłam do pokoju. Położyłam się w łóżku. Przytuliłam się do Nathan'a i zasnęłam.


No to, macie nexta :)) Kolejny zakręcooony smutas :DD Komentujcie :>